sobota, 9 kwietnia 2016

Co jest ze mną nie tak

Tytuł postu oddaje jak najbardziej mój stan. Który trwa już dobry miesiąc.
Z życia naukowego- jest tak samo źle jak było. Nie wiem, już mam dość, raz zajebiście wychodzą mi matury, raz beznadziejnie. Nie wiem na czym stoję, powtarzam materiał, ale mam wrażenie, że ciągle czegoś nie umiem, ze nie umiem logicznie myśleć, wysuwać wniosków. A przecież rok temu to mi tak super wychodziło. Jeden plus jest taki, że ogarniam w końcu zadania obliczeniowe z chemii :D To wcale nie jest takie trudne, potrzebowałam tylko wytłumaczenia co po kolei robić. A, i w miarę ogarniam metabolizm, i genetyke.
Plan na najbliższe tygodnie?
Dokończyć powtarzać metabolizm, genetyke, przypomnieć sobie co nieco o biotechnologii, ekologia, ewolucja. Zrobić zadania z CKE (nie mogę się jakoś za nie zabrać...). Dokończyć czarnockiego. Matury, matury. Witowski-chemia, może biologia. Przeczytać repetytorium Pyłki. Ogniwa. A na tydzień przed maturą poogarniać najważniejsze doświadczenia, kolory, problemowe zadania.
Co jeśli nie wyjdzie znowu?
Neurobiologia na UJ
Chemia i toksykologia sądowa na UW
Dietetyka/ położnictwo (Gdańsk albo Poznań)
Biologia na UG
Jeszcze myślałam o kryminologii, ale muszę to przemyśleć.
Będę zła, jeśli się znowu nie uda. Ale będę zła na samą siebie. Bo wiem jak bardzo zjebałam. Straciłam prawie pół roku na faceta. Pamiętam jak rok czy dwa lata temu czytałam bloga Wayoven, o ile się nie mylę. Z tego co pamiętam dziewczyna poznała kolesia, i przez to nie dostała się na medycyne. Coś mniej więcej takiego. I pamiętam jak mówiłam sobie, że nigdy nie popełnie takiego błedu. I co? I chuj, proszę państwa, wielki obleśny chuj.
Straciłam pół roku.
Których nie odzyskam.
Do końca życia będę pluć sobie w brodę, że przez jakiegoś gościa nie spełniłam swoich marzeń.
A najlepsze jest to, że przypałętał się kolejny.
Powtórka z rozrywki?
Czemu, kurwa nie.
Ale tak, lecę na dwa fronty, jest ciekawie, jest super. Codziennie zadaję sobie pytanie dokąd zmierza moje życie. Czemu tak robię, to jest przecież złe. A potem uświadamiam sobie, że nie mam nic do stracenia. Jeśli się wyda, trudno. Chwile poboli, bo stracę obu. Jeśli się nie wyda...Będę mieć codziennie wyrzuty sumienia.
Nie jestem dobrym człowiekiem, wspominałam już kiedyś o tym?