niedziela, 29 maja 2016

Boskie Buenos

Tak więc tak. Trochę czasu minęło odkąd dodałam ostatni post. Już jestem po maturach. Czy jestem zadowolona? Nie. Czy czuje żal sama do siebie? Tak. Wiem, że mogłam więcej, mocniej, dłużej, częściej. Biologia była względna. Za to chemia to pogrom. No, ale cóż. Już mam sprecyzowany plan B-położnictwo. I wydaje mi się, że to wcale nie jest taka zła alternatywa. Chociaż nie jest to mój cel, wierzę, że będzie dobrze.
Z perspektywy czasu, mogę stwierdzić, że, nie zrobiłam dobrze, zostając w domu na gap year. Ale to tylko przez moją głupotę. Straciłam rok. Matury raczej nie poprawiłam- no może trochę procent naleci mi z biologii. Przerost ambicji nad rozumem....Bardzo "rozlazłam" się przez ten rok, w sensie miałam za dużo czasu, za mało materiału, za dużo książek, i to wszystko szło mi tak opornie...Jednak to, że jak ma się mało czasu, to zrobi się więcej, chyba się sprawdza. Dlatego idąc na kierunek B, nie odpuszczę powtórki matury. Za rok poprawa :)
Czyli w sumie znowu mam najdłuższe wakacje w życiu. Mam kilka planów co by porobić by nie zwariować. Chcę dawać korepetycje z biologii i chemii. Ale na poziomie gimnazjum. Nie jestem, aż tak dobra by dawać w liceum, w sensie łatwiejsze zagadnienia łatwiej wytłumaczyć. Tylko muszę ogarnąć podstawę programową dla gimnazjum, jakieś podręczniki, a nóż widelec mi się uda. Może się w tym sprawdzę, jak nie to trudno. Jakąś pracę sobie też ogarnę, chciałabym na pół etatu, ale jak to będzie zobaczymy. Zapisałam się też na kurs prawa jazdy kat.B. :D Jaram się mega. :D A 14.06 jadę do Białegostoku, jako świadek na ślub koleżanki. Drugim świadkiem będzie jej mega przystojny brat :D Któremu notabene też się podobam.
O, i książeczkę sanepidowską sobie wyrabiam, powooooli, bo w sumie jeszcze nic w tym kierunku nie zrobiłam, ale plan jest!
Minął miesiąc od zerwania z A.,a ja już nic do niego nie czuję. W sumie nie czułam już nic na drugi dzień. Chociaż, może trochę zażenowanie, obrzydzenie do samej siebie, że tak się dałam omamić.
Jak sobie przypomnę, ile mi obiecywał, ile mówił, a ile z tego robił, że chciał, żebym wzięła na niego kredyt po 2 miesiącach znajomości, ajajaj, brak słów po prostu, dzieciak przed trzydziestką, to ja już jestem bardziej odpowiedzialna. Ale mam teraz P. Znaczy, mam....Luźne stosunki nas wiążą, lubię go, jest w porządku, podobni jesteśmy, na prawdę. Aż dziwne. Zobaczymy jak to będzie.
Tymczasem bywam. Robić coś ze swoim życiem.
Żartuję.
Idę jeść.
Do napisania.