poniedziałek, 29 grudnia 2014

Ściemnia się

Święta, święta i po świętach :) Jeszcze dwa dni do Sylwestra, w końcu jakaś imprezka.
No nie ma mowy, żebym się za cokolwiek zabrała dzisiaj. Ten śnieg, ta szarość, strasznie mnie przygnębiają. Na dodatek głowa mnie boli. Mój plan na przerwę świąteczną był taki: miałam ogarnąć rośliny, stężenia, metabolizm, i zrobić powtórkę z człowieka. Jednak stwierdziłam, że metabolizm i człowieka zostawię na ferie. Rośliny powtórzyłam to najważniejsze.
Podsumowanie naukowe tych kilku miesięcy:
-komórka
-człowiek
-rośliny
-pierwiastki bloku s,d,p
-budowa atomu
-stechiometria
-stężenia
-węglowodory
-coś tam z genetyki
Stwierdzam, że jestem w czarnej dupie :) Bo przede mną:
-kręgowce, bezkręgowce
-metabolizm [*] (muszę nauczyć się od podstaw, bo miałam w drugiej klasie na tyle szczęścia, że ominęła mnie nauka tego na sprawdzian)
-reakcje redoks (bilans elektronowo-jonowy - nie miałam tego w szkole :))) )
-procesy endo i egzo
-szybkość reakcji
-dział z książki nowej ery, o pięknej nazwie : Reakcje w wodnych roztworach elektrolitów. Tam jest wszystko....
-no i oczywiście powtórki powtórek i tak dalej i tak dalej.

Mam do zrobienia +/- 6000 zadań ze zbiorów Witowskiego z biologii i chemii.
Matury, matury, matury. To podstawa.
Zadania z kursów maturalnych.
I inne ciekawe zadanka, które mi się nawiną.

Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby jak najlepiej to wszystko napisać. Ale od nowego roku :P Te dwa dni ( w sumie to cztery, ale cii) spokoju chyba dobrze mi zrobią.
A jak się nie uda, to w następnym roku.:) Jestem na to przygotowana.

Ktokolwiek to czyta,
Szczęśliwego nowego roku!:)



poniedziałek, 22 grudnia 2014

Heart Shaped Box

Nie wiem co się dzieje. Nie wiem co robię. Nie mam pojęcia. To samo jakoś idzie na przód.
Za mną próbne matury. Koszmar. Najlepszy angielski, na luzie, 4 błędy z gramatyki na 5 :D Ale to mi się zawsze myli. Dla mnie wszystko jest poprawnie gramatycznie XD. Oby z matmy 30%, z Polskiego masakra, no, ale może powyżej 40% będzie :D Biologia dziwna... przynajmniej wiem, ile jeszcze muszę popracować.
Właśnie. Jest przerwa świąteczna. A ja ją spędzam z roślinkami. Mszaki, paprotniki. W drugiej klasie te cykle rozwojowe wydawały się komiczne, nie do ogarnięcia. A teraz? To ma nawet sens.
Nie wiem czy wyrobie się do maja. Tyle rzeczy powinnam umieć, których nie ma w podręczniku.... jak ja mam to niby sama ogarnąć? Skąd mam wiedzieć co mi się przyda a co nie? Teraz już wiem, jak wielki błąd popełniłam idąc do najgorszego liceum w mieście. Ale iskierka nadziei wciąż się tli... powoli przygasa, ale to szczegół.
Mama dała mi zeszyty z biologi z czasów swojej edukacji w liceum. Wszystko tak fajnie, czytelnie opisane, dużo doświadczeń, fajnie :D Tylko boli mnie fakt, że ona na naukę tego wszystkiego miała 4 lata, a ja tylko nie całe 2.

To ten, wesołych świąt czy coś?